– Zgromadziły nas dziś w tym miejscu szacunek, podziw i wdzięczność wobec powstańców warszawskich. Przyszliśmy tu, bo oni w 1944 roku poszli na nierówną wojnę z niemieckim okupantem – mówił burmistrz Arkadiusz Strzyżewski (na zdjęciu) podczas uroczystości z okazji 77. rocznicy wybuchu stołecznego zrywu.
1 sierpnia w Górze Kalwarii, tradycyjnie przed kamieniem pamiątkowym poświęconym porucznikowi Janowi Białkowi, zebrali się przedstawiciele lokalnych władz i organizacji, mieszkańcy oraz rodziny powstańców związanych z naszą gminą.
EKSPLOZJA NADZIEI I EKSPLOZJE
Przemawiając, burmistrz Strzyżewski zauważył, że dla Polaków, którzy konspirowali i wystąpili zbrojnie przeciw Niemcom, opór był czymś naturalnym. Co – dodał – wcale nie znaczyło, iż nie odczuwali strachu.
– Byli to ludzie z krwi i kości. Ludzie, którzy jednak potrafili przezwyciężyć lęk w imię wyższego celu. Mieli poczucie obowiązku. Obowiązku walki o ojczyznę. Mieli pragnienie wolności – podkreślił. – Skoro dla bohaterów tamtych dni oczywistością i koniecznością była walka, niech dla nas czymś oczywistym i koniecznym będzie przynajmniej pamięć.
Gospodarz gminy nazwał Powstanie Warszawskie „eksplozją nadziei i narodowej dumy”, ale też „ciągiem dosłownych eksplozji obracających miasto w perzynę”. – Mogłeś zginąć na barykadzie. W kanałach. Mogłaś zginąć w pożarze. Zasypana w piwnicy. W zbiorowej egzekucji. Mogłeś przeżyć, ale stracić bliskich – wyliczał.
Prowadząca uroczystość Agnieszka Sałańska, nauczycielka historii w szkole podstawowej w Baniosze, odczytała fragmenty wspomnień spisanych przez Martę Pasternak (ur. 1924, zm. 2008), uczestniczkę Powstania urodzoną w Sobikowie. W górskokalwaryjskich obchodach wzięła udział córka łączniczki Armii Krajowej, Alicja Krawczyk (przyjechała z Żelewa pod Szczecinem).
– Jestem wzruszona, szczęśliwa. I wdzięczna za przywołanie postaci mojej mamy, za oddanie jej hołdu – skomentowała po uroczystości pani Alicja. – Mama zawsze tęskniła za Warszawą, Dębówką, dużo o nich opowiadała, a kiedy tylko mogła, to te strony odwiedzała. Myślę, że to z powodu tej tęsknoty zdecydowała się u schyłku życia na spisanie wspomnień.
Więcej o Marcie Pasternak tutaj.
RACE, ŚPIEW, MODLITWA
Zebranych uraczyła swoim pięknym głosem Małgorzata Charko, uczennica klasy wokalnej w Państwowej Szkole Muzycznej II st. im. Józefa Elsnera w Warszawie. Mieszkanka Góry Kalwarii zaśpiewała utwory: „Modlitwa obozowa”, „Deszcz, jesienny deszcz” oraz „Wybaczcie piechocie” (akompaniował Maciej Morgun). Miała również miejsce wspólna modlitwa, którą poprowadził ks. Kacper Pawlak z parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Górze Kalwarii. Zaś na koniec pod kamieniem pamiątkowym kilkanaście delegacji złożyło kwiaty.
O Godzinie „W” natomiast na pobliskim rondzie im. Kazimierza Górskiego Legijna Góra Kalwaria urządziła, jak co roku, odpalenie rac. Duże zainteresowanie wzbudziło zaparkowane tu stare dostawcze auto z polską flagą. – Powstało na bazie żuka, wystylizowałem je na samochód z początku lat trzydziestych – tłumaczył właściciel Jarosław Łudzień z Karoliny, pasjonat i posiadacz zabytkowych pojazdów.
List do uczestników górskokalwaryjskich obchodów skierował marszałek województwa mazowieckiego. „1 sierpnia 1944 r. stolica stała się bijącym sercem walczącej Polski, z którego promieniowały na cały kraj odwaga, heroizm i wiara w pokonanie znienawidzonego najeźdźcy” – napisał Adam Struzik.
Wyświetlono: 534
