Józefa Lemańska i Katarzyna Jerzmanowska dobrze i posażnie wyszły za mąż, co jednak nie oznaczało końca ich życiowych trosk. Obie były dzielnymi kobietami, skłonnymi do wielkich poświęceń, gdy ojczyzna znalazła się w potrzebie.
Luty 1831 r., to miesiąc pierwszych bitew Powstania Listopadowego, w tym także tych stoczonych w pobliżu Warszawy. 19 lutego miała miejsce bitwa pod Wawrem, 24 lutego pod Białołęką, a 25 lutego pod Olszynką Grochowską. W bitwach tych poległo ok.8 tys. polskich żołnierzy, a jeszcze więcej było rannych. Zapełniły się istniejące szpitale warszawskie i naprędce organizowane lazarety wojskowe. W samym mieście uruchomiono ich ponoć blisko 30. Znajdowały się w budynkach użyteczności publicznej, a także w prywatnych kamienicach tych warszawian, którzy je zaoferowali. W związku z brakiem wystarczającej ilości personelu medycznego, władze wojskowe i cywilne zaapelowały do mieszkanek Warszawy o pomoc w opiece nad rannymi. Jedną z pierwszych, która zgłosiła się do tej posługi była Józefa Ostrowska z domu Lemańska, córka pisarza solnego z Radwankowa, szwagierka kpt. Piotra Jerzmanowskiego – komisarza magazynu Góry i ciotka ppor. Józefa Jerzmanowskiego - oficera 14.Pułku Piechoty urodzonego w Górze Kalwarii. Oto jej powstańcza historia.
JÓZEFA LEMAŃSKA
Józefa Teresa Lemańska była najstarszą córką Józefa Gabriela Lemańskiego, który od 1807 r. był pisarzem w magazynie solnym w Radwankowie. Była siostrą najmłodszej z kolei Kunegundy – późniejszej żony kpt. Piotra Jerzmanowskiego i matki ppor. Józefa Jerzmanowskiego. Pierwotnie wyszła za mąż za Tadeusza Maszewskiego – dzierżawcę majątku Choynów, w ziemi czerskiej. Ślub odbył się w Służewiu k. Warszawy. Małżonek zmarł we dworze w Choynowie w grudniu 1813 r., a ona 4 lutego 1815 r. wyszła ponownie za mąż - za Hilarego Hipolita Ostrowskiego h. Dąbrowo-Korab, wtedy rachmistrza, a potem radcy stanu i dyrektora wydziału w Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu w Warszawie. Ich ślub miał miejsce w kościele parafialnym w Jazgarzewie, bowiem Józefa była wtedy „possesorką dzierżawnąwsi Choynów”. Kpt. Piotr Jerzmanowski – „komisarz magazynu Góry” został na tym ślubie odnotowany jako świadek. W czasie Powstania Listopadowego małżeństwo Ostrowskich mieszkało w Warszawie. Tam, w trakcie działań związanych z jego przebiegiem odnotowano chwalebną i pełną poświęcenia postawę Józefy z Lemańskich Ostrowskiej, o której to rozpisywała się także ówczesna warszawska prasa. Działała bowiem w Związku Dobroczynności Patryotycznej Warszawianek i poświęciła się w warszawskich szpitalach niesieniu pomocy rannym i chorym powstańcom. To jej poświęcenie przywiodło ją jednak niestety do przedwczesnej śmierci. Józefa zmarła w Warszawie 23 marca 1831 r., a ówczesna „Gazeta Polska”, tak 29 marca opisywała to jej zaangażowanie i ofiarę życia z tym związaną: „Józefa z Lemańskich Ostrowska, małżonka referendarza stanu, dyrektora jeneralncgo w Kommissji Rządowej Przychodów i Skarbu. Jaką była matką i żoną, tego dowiódł żal jej familji, jaką zaś była obywatelką, świadczy o temjej gorliwość w usłudze publicznej, której się dobrowolnie poświęciwszy, padła ofiarą. Niosąc osobiście pomoc rannym i chorym obrońcom ojczyzny, a najtroskliwszą najwięcej ciepiącym, gdy, niepomna na własne zdrowie, za nic miała niewygody, bezsenność i trudy, byle tylko co prędzej ulżyć cierpieniom, uległa febrze, za którą zgon nastąpił. Już ciężką złożona chorobą, a jeszcze nie przestawała chcieć zatrudniać się pracą około przedmiotu swej obywatelskiej troskliwości. Obecni w dniu onegdajszym smutnemu obchodowi pogrzebania jej zwłok, rzucili na nie kilka łzami zroszonych bryłek ojczystej ziemi, którą kochała. Cześć pamięci twojej, o jedna z mnogich ozdób naszych wielkich i trudnych usiłowań! Ojczyzna wolna i szczęśliwa, powita kiedyś błogosławieństwem, obok innych grobowców i twoją skromną mogiłę”.
Z ówczesnego „Kuriera Warszawskiego” dowiadujemy się natomiast o jej szczególnym poświęceniu wobec rannych i chorych przebywających w lazarecie znajdującym się w kamienicy Mateusza Krzemińskiego, opisanym dla „Kuriera” przez ułana Kornela Jastrzębskiego, akademika Rasiewicza i obywatela Żarskiego (teksty przytoczone w brzmieniu oryginalnym): „Serca i dusze pełne uczuć szlachetnej ludzkości! iakże wam szanowne Opiekunki, najtroskliwsze Matki podziękować zdołamy za wasze trudy, za poświęcenie się tylokrotne dla nas z narażeniem własnego zdrowia i sił na wszelkie nieprzyjemności i rażący widok, nie szczędziłyście ni własnych trudów, ni wydatków na potrzeby nasze które w tak gwałtownych i ostatnich iuż prawie chwilach stawały nam się dostatecznemi zasiłkami i pokrzepiały siły nasze iuż osłabione i opadaiące. Dziś kiedy Najwyższy pozwolił nam ieszcze zebrać siły nasze, składamy dzięki tej godnej szanownej Polce JW. Ostrowskiej Referendarzowej, która poświęciła własne zdrowie i życie za nasze, i w tenczas nawet niezapomniała o nas ta troskliwa matka, kiedy iuż zapadła w nagłą słabość, wybrała nam równie godną następczynię swoią W. Żarnowską, która z równem staraniem wypełnia obowiązek przychylnej opiekunki i troskliwej matki. Dzięki wam prawe Polki tego towarzystwa ludzkości i patriotyzmu, któreście go tylo dowodami stwierdziły. Teraz w sercach czujecie nagrodę za wasze piękne czyny i Bóg wam pewnie bez nagrody nie przepuści. – W imieniu całego Lazaretu istniejącego w domu Krzemieńskiego na Nowym Świecie. Żarski, Rasiewicz Akademik, Kornel Jastrzębski Ułan.”
Dalej zaś napisano: „Wczoraj odbył się pogrzeb Józefy z Lemańskich Ostrowskiej, żony znakomitego Urzędnika Skarbu, zgasłej w samej sile wieku. Jmie jej godne iest chlubnego wspomnienia, a śmierć powszechnego żalu, nawet w tym czasie, kiedy zdaie się że wszystkie uczucia Ojczyźnie i jej obrońcom wyłącznie się należą. Przez całe swe życie ludzka, uczynna, miłosierna, pełna niewieścich powabów, przymiotów towarzyskich i cnot domowych, Józefa Ostrowska w tej porze ofiar i poświęceń, poniosła z zapałem Ojczyźnie, co tylko miała i mogła, wsparcie, zachody, prace, zdrowie i życie. Niezmęczona w robotach ręcznych, w zbieraniu składek, niewyczerpana w darach, w przysługach dla śpieszących do wojska, gdy iuż bój krwawy się rozpoczął; była iedną z pierwszych Warszawianek, które zaięły się czynnie opieką rannych. Lazaret w domu Krzemińskiego był miejscem gdzie rozwinęła prawdziwej Chrześcijanki i Polki miłosierną gorliwość; niestety! Stał się jej grobem. Przeięta litością nad mnóstwem nieszczęśliwych którzy w tym zakładzie z pośpiechem uczynionym, długo nie mieli stosownej nad sobą opieki, chciała być sama wszystkiem dla nich ale siły ciała nie wystarczyły pięknej duszy pragnieniom; po kilku tygodniach ciężkiej pracy i nieustannych zachodów, zapadła na słabość piersiową; małem iej się zdało to cierpienie obok tych, których doznawali w iej oczach ranni obrońcy Ojczyzny, wiedząc że im ulgę niesie, że każdy z ich matkę widzi, zapomniała zupełnie o sobie, i lubo co dzień słabsza nie zaprzestała odwiedzin i starań swoich, dopóki zapalenia płuc i mózgu zupełnie iej nie odjęło tej możności. Odtąd, iuż z łoża boleści nie wstała; najtroskliwsze starania zacnego męża i iedynaczki córki, czułość kochającej ią rodziny, łzy trojga sierot które w niej straconych rodziców odzyskały, zabiegi lekarzy, życzenia gorące licznych przyjaciół których tak serca pozyskać umiała, nareszcie szczery żal i modły nieszczęsnych ofiar wojny, którym ostatnie dni swoie poświęciła, nic iej zatrzymać niepotrafiło na tej ziemi, gdzie tyle użyteczną i kochaną była. Umarła! Umarła śmiercią iaką nie często kobiecie umierać się trafia, bośmiało do ofiar za Ojczyznę policzoną być może. Do ostatniego momentu życia drugiemi zaięta, w gorączce marzyła o chorych swoich, w chwilach przytomności posyłała im to wszystko co wiedziała, że im przyiemnem i pomocnem być może, cieniu żalu nieukazuiąc, że oni iej śmierci przyczyną. Czytelniku! Poświęć łzę pamięci Józefy Ostrowskiej; życie iej było cnót pełne, śmierć prawdziwie chwalebna. A Ty niedościgły Boże racz pocieszyć tych, których iej strata ciężkim żalem napełniła.”
Pomimo zapisów gazetowych informujących o febrze i zapaleniu płuc, nie można wykluczyć, że Józefa mogła paść ofiarą epidemii cholery azjatyckiej, przywleczonej na ziemie polskie przez carskich żołnierzy ściągniętych z Azji do walk przeciwko polskim wojskom. Opiekując się ofiarnie rannymi i chorymi żołnierzami, łatwo przecież mogła się nią zarazić, bowiem na polach walk oni sami narażeni byli na kontakt z chorymi na tę straszną chorobę. Choć w gazetach warszawskich dopiero na początku kwietnia 1831 r. zaczęto pisać o przypadkach cholery, to nie jest wykluczone, że zmarła 10 dni wcześniej Józefa mogła być jedną z jej pierwszych ofiar. Było to tym bardziej możliwe, gdyż aby nie powodować dodatkowej paniki wśród mieszkańców, wiadomości gazety te podawały z wielkim namysłem, jednak we wsi Praga w początkach kwietnia uruchomiono już pierwszy, specjalny lazaret dla takich chorych. Zaraza ta pochłonęła wtedy na ziemiach polskich bardzo wiele istnień i co warto podkreślić, zmarli na nią w czerwcu 1831 r. - sam głównodowodzący wojsk carskich feldmarszałek Iwan Dybicz, a pod Witebskiem w trakcie swej ucieczki z Warszawy, ponoć także Wlk. Książę Konstanty Romanow, carski namiestnik w Królestwie Polskim.
Wypada dodać, że owa kamienica Mateusza Krzemińskiego, w której to Józefa tak ofiarnie opiekowała się rannymi, faktycznie znajdowała się przy pl. Trzech Krzyży u początków ul. Nowy Świat i należała do człowieka, który odnotował w ówczesnej Warszawie niezwyczajną karierę. Urodził się bowiem w 1796 r. jako syn zwykłego furmana, a sam został murarzem. Musiał być jednak przemyślnym i obrotnym majstrem, skoro mając ledwie 30 lat, w 1826 r. zlecił samemu Antonio Corazziemu zaprojektowanie kamienicy. Ten wywiązał się z zamówienia i w latach 1827-1830 powstał przy pl. Trzech Krzyży wielki klasycystyczny budynek, i to zapewne w nim, w lutym 1831 r. uruchomiono ów lazaret dla rannych żołnierzy. Potem, w latach 1832 – 1841, w jego wydzierżawianej części mieścił się oddział Szpitala św. Łazarza, a Mateusza Krzemińskiego, syna zwykłego furmana tytułowano już wtedy Wielmożnym Panem.
Na zakończenie tego powstańczego wątku poświęconego Józefie z Lemańskich, warto dodać, że nazwisko Lemański zostało w lutym 1831 r. rozsławione przez innego jeszcze Lemańskiego – Józefa, grenadiera 3.Pułku Grenadierów byłej Gwardii, który 25 lutego 1831 r. w takcie bitwy pod Olszynką Grochowską, przedarł się przez kordony carskiej piechoty i zabił rosyjskiego generała! Był po bitwie noszony na rękach po warszawskich ulicach gdy „trzymał szlify i szarfę jenerała rosyjskiego, którego zabił”. Odznaczono go krzyżem Virtuti Militari, a z całego ówczesnego terytorium Królestwa Kongresowego (tam dokąd docierała warszawska prasa opisująca ten jego żołnierski wyczyn) nadsyłano mu na adresy ich redakcji, liczne poruszające patriotyczne gratulacje wraz z cennymi podarkami.
KATARZYNA JERZMANOWSKA
Wspominając Józefę z Lemańskich, warto też parę zdań poświęcić urodzonej 11 listopada 1815 r. w Górze Kalwarii jej siostrzenicy - Katarzynie Jerzmanowskiej, córce wspomnianego już Piotra i Kunegundy Jerzmanowskich, i siostrze ppor. Józefa Jerzmanowskiego. Jej matka zmarła w 1820 r. zaś ojciec w 1829 r., pełniąc wtedy w Praszce urząd naczelnika tamtejszej komory celnej. Osierocona przez oboje rodziców, mając lat 14, zamieszkała w Warszawie u dalszej rodziny - Karola i Pelagii Jerzmanowskich, która ją przygarnęła. (ojcem Karola był Maksymilian Jerzmanowski, kapitan w 1. Pułku Piechoty Liniowej wojsk polskich podczas Powstania Listopadowego, a po 1840 r. naczelnik powiatu rawskiego). Jako 16-latka była świadkiem wszystkich powstańczych zdarzeń mających wtedy miejsce w Warszawie i zapewne także, wzorem innych warszawianek, była zaangażowana w opiekę nad rannymi. W styczniu 1840 r. poślubiła referenta Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu – Napoleona Karola Krzysztofowicza, syna Ignacego – byłego Kassyera Miasta Warszawy. Miał lat 30 i stabilną rządową posadę, co w tamtym czasie było wielkim atutem. Wiadomo o nim było także i to, że w latach szkolnych w Liceum Warszawskim, będąc jeszcze Leonkiem, był tam bliskim kolegą niejakiego Frycka Chopina. Małżeństwo doczekało się czwórki dzieci – Teodora, Amelii Agnieszki, Marty Anieli i Jana. Napoleon Krzysztofowicz zmarł w sierpniu 1855 r., będąc już wtedy naczelnikiem w jednym z biur Komisji Rządowej Przychodu i Skarbu. Nie są pewne dalsze losy Katarzyny, choć wiele wskazuje na to, że 40-letnia wdowa mogła przenieść się po jakimś czasie aż na odległe Podole, do Kamieńca Podolskiego. Jej córka bowiem – Marta Aniela, powróciła właśnie stamtąd w 1897 r. do Warszawy, aby tu po raz drugi wyjść za mąż (po pierwszym mężu Bolesławie - szlachcicu spod Kamieńca Podolskiego, nazywała się Orlińska). Młodsza siostra Katarzyny Jerzmanowskiej – Wiktoria, także pozostająca w Warszawie pod opieką dalszej familii, zmarła w czerwcu 1849 r. Odnotowano, że była panną i zamieszkiwała wtedy przy rodzinie na ul. Nowy Świat, a jej zgon zgłosił jej szwagier N. Krzysztofowicz.
Jak więc widać, losy kobiet w tamtym czasie nie bywały wcale tak proste i oczywiste jakby to mogło się wydawać. Dobre i posażne wyjście za mąż, nie zawsze oznaczało koniec życiowych trosk, tym bardziej gdy patriotyczne postawy prowadziły je do tak ostatecznych, osobistych wówczas poświęceń.Józefa Ostrowska z Lemańskich, córka pisarza solnego z Radwankowa – poświęciła się służbie publicznej dla Ojczyzny, ratując i pielęgnując rannych i chorych powstańców listopadowych, co przypłaciła niestety przedwczesną śmiercią. Katarzyna Jerzmanowska – córka komisarza magazynu Góry, wcześnie osierocona przez oboje rodziców, tylko sobie i opiece dalszej rodziny mogła po 1830 r. zawdzięczać swoje pomyślne dalsze losy. Obie były dzielnymi kobietami, a Józefa z Lemańskich wzorem ówczesnego kobiecego patriotycznego poświęcenia.
Janusz Bielicki
Wyświetlono: 970