„Kawaleria organizowana przez Dwernickiego szarżowała jak lwy” – pisał z Góry Kalwarii, po zwycięstwie odniesionym pod Stoczkiem, sanitariusz wojskgen. Józefa Dwernickiego.
Generał Józef Dwernicki przeciągał przez Górę Kalwarię w lutym 1831 r., gdy zdążał przeciwko wojskom rosyjskim nadciągającym od wschodu w kierunku Wisły i Warszawy. Przemaszerowało wtedy tędy 16 szwadronów kawalerii (z 2.Pułku Ułanów, 4. Pułku Ułanów, Pułku Jazdy Krakowskiej i Pułku Strzelców Podhalańskich), 4 bataliony piechoty (z 1., 2., 5. i 6. - Pułków Piechoty) oraz 6 dział baterii por. Puzyny, ciągnąc do przeprawy przez Wisłę umiejscowionej w Mniszewie. Tam przez Wisłę przeprawiono się 10 lutego.
Bitwa pod Stoczkiem (14 lutego 1831 r.) zakończyła się zwycięstwem wojsk polskich. W drodze powrotnej generał ponownie zawitał do Góry Kalwarii i nawet się tu na kilka dni zatrzymał. Jednym z zaskakujących świadectw tej wizyty jest list jednego z sanitariuszy z jego oddziałów, który 17 lutego 1831 r. wysłał spisaną relację do Warszawy, do swego kolegi Jakuba, także sanitariusza. Ten zaś, poruszony treścią listu, przekazał go do Kuriera Warszawskiego, który następnie przedrukował natychmiast jego najistotniejsze fragmenty. To ciekawe świadectwo zwykłego sanitariusza, świadka tej bitwy oraz pobytu wojsk gen. J. Dwernickiego w Górze Kalwarii po tym świetnym zwycięstwie. Oto jak wygląda relacja z tych ważnych dni zamieszczona w Kurierze z 21 lutego 1831 r., którą to ów sanitariusz rozpoczął pisać już w drodze do Konarów k/Potyczy.
„Wyjątek z listu 17 bm. z Góry. – W tej chwili iadę do Konar z najdroższym naszym Dwernickim; trudno mi wyrazić zapał całego wojska, od najstarszych wiarusów do najmłodszych rekrutów. Pobił Gejzmara pod Stoczkiem d.14 Lutego przed południem. Po niezmiernie nużącym różnym marszu po grudzie i mrozie, uderzył Jenerał bez żadnego spoczynku, bez wytchnienia, na 4-ry pułki nieprzyjacielskie, z których 2 były dragońskie, a 2 jegierskie konne, bez infanterii (tj. piechoty – przyp. JB), patrzyłem mieli 12 armat, a 4 w rezerwie. Po 3 kwadransach zabrał 11 armat, 230 jeńców, a trupa legło przeszło 300. Niestarciliśmy iak 9 zabitych, a między temi Lekarz Gienderski z I pułku piechoty; rannych mamy do 30-tu, między innemi 6 Officerów; koni dostaliśmy do 300. Zabrano mnóstwo herbaty, tytuniu, konfitur, rumu w obozie Gejzmara; gdyby nie koń dzielny, byłby i on wpadł w ręce nasze. Widział go sam Jenerał o 200 kroków. Kawaleria organizowana przez Dwernickiego szarżowała jak lwy. Artyllerja złożona z Warszawian bez doświadczenia, między innemi przez Assesora Macieiowskiego i kilku innych, tudzież z Podporucznika Lipskiego z artyllerji Gwardii Narodowej pod dowództwem walecznego Kapitana Puzyny, cudów dokazywała, żadnego strzału nie chybiła i w 20 minut artyllerję moskiewską zdemontowała. Jakubie, przysięgam ci, ludzie nasi byli naczczo bez posiłku, konie popodbijane, pole ogromnie górzyste i kamieniste; ale zimna krew, doskonałe kombinacje i miłość Dwernickiego iaką ma w wojsku, wszystko przy zapale niedoopisania wojska, cudów dokazały. Co do mnie nie robiły na mnie wystrzały działowe żadnego wrażenia, myślałem, że to będzie nie do zniesienia, ale bajka, chociaż świstanie kul i granatów iest okropne, byłem tylko na pół wiorsty od bitwy, wszystko więc widziałem, ale iuż kartaczowego ognia i ucierania się nie byłem świadkiem, bo zaraz przybywali ranni, których z drugim kolegą musiałem opatrywać. Nie możesz mieć wyobrażenia ięku i narzekania tych nieszczęśliwych, gdy ich iest przeszło 20. W szczegóły nie wchodzę, będziesz ich iuż zapewne widział a może iuż widziałeś wielu; ale iak nieboracy zobaczyli prowadzone zdobyte działa, wszyscy co tylko mogli wykrzyknęli: „niech żyie ojczyzna! Niech żyie Polska!”, myślałem że skonam z radości., którą we mnie wzbudził ten duch bohaterski; nieprzyjaciele z 12 dział iedno tylko uprowadzili.”
Ta rzadka i dość niezwykła relacja zwykłego i młodego zapewne sanitariusza (przytoczona w jej oryginalnej formie), potwierdza zapał jaki ogarnął polskich żołnierzy po tej pierwszej powstańczej wiktorii. Cała Warszawa czekała wówczas na tego zwycięskiego generała, aby oddać mu należny hołd. Ten jednak z Góry Kalwarii pomaszerował najpierw ponownie w kierunku Mniszewa, aby 19 lutego wspólnie z oddziałami gen. Jana Sierawskiego rozbić wojska rosyjskie pod Nową Wsią k/ Ryczywoła. Rozbito tam dwa pułki kozaków i jeden dragonów, zabrano im wszystkie działa wraz z amunicją i wzięto do niewoli ppłk Butowina wraz z 40 innymi jeńcami. Warto pamiętać o tym ciekawym, powstańczym epizodzie związanym z gen. Józefem Dwernickim i Górą Kalwarią sprzed dokładnie 190 laty, tak entuzjastycznie relacjonowanym przez młodziutkiego sanitariusza.
Janusz Bielicki
Wyświetlono: 839