Dotarliśmy do rodziny Sylwestra Wojdanowskiego z Góry Kalwarii, który stracił życie w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz i został upamiętniony na tablicach pamiątkowych w naszym mieście.
Dzięki prawnuczce tego urzędnika możemy Państwu zaprezentować jego wizerunek oraz inne materiały z rodzinnego archiwum. Potomkowie Sylwestra Wojdanowskiego liczą natomiast, że są jeszcze wśród górskokalwaryjskiej społeczności osoby mogące przekazać informacje na temat dawnego mieszkańca oraz jego najbliższych.
ZNANY I SZANOWANY
Było to jedno z najbardziej dramatycznych wydarzeń w Górze Kalwarii za niemieckiej okupacji. Między piątą a szóstą rano 22 listopada 1941 roku warszawskie Gestapo, wsparte przez lokalnych żandarmów i folksdojczów, aresztowało w domach 16 mężczyzn. W tym właśnie Sylwestra Wojdanowskiego (przy czym według przekazów rodzinnych ujęto go nie rano, lecz gdy z najbliższymi zasiadał do kolacji). Mieszkańców przewieziono samochodem zwanym budą do stolicy, do więzienia Pawiak. Zdaniem górskokalwaryjskiego ruchu oporu przyczyną akcji, lub jedną z przyczyn, była zdrada dokonana przez dwóch członków miejscowej konspiracji. Podziemie wykonało na nich wyrok śmierci.
W ręce gestapowców wpadli ci, których uznano za zagrożenie dla władzy okupanta. Dziesięciu ze schwytanych działało w Związku Walki Zbrojnej (późniejsza Armia Krajowa). Pozostali, w tym Sylwester Wojdanowski, byli nienależącymi do ruchu oporu przedstawicielami inteligencji. (Choć z jednego ze źródeł, z kroniki Pawiaka, wynika, że cała szesnastka należała do konspiracji).
„Znani i szanowani” – tak w swoich wspomnieniach określił umieszczonych za kratami Szymon Gawarkiewicz „Sten”, jeden z najważniejszych członków ZWZ/AK w Górze Kalwarii. I dodał: „Aresztowano ich pod zarzutem: przestępcy polityczni i bandyci”.
Po brutalnym śledztwie dziewięciu mieszkańców zwolniono, nastąpiło to 19 marca 1942 roku. Pozostali zostali przetransportowani do obozu koncentracyjnego i zagłady w Oświęcimiu. Sześciu z nich, m.in. Sylwester Wojdanowski, trafiło do Auschwitz 18 kwietnia 1942 (siódmy przywieziony został w listopadzie '42).
Wojdanowski, numer obozowy 31369, żył jeszcze kilkanaście tygodni. Poniósł śmierć 30 lipca 1942 roku o godzinie 11.25, kilka miesięcy przed 55. rocznicą urodzin. Życie stracił również m.in. porucznik Jan Białek „Kos” (z Auschwitz przewieziono go do obozu zagłady w Mauthausen), jeden z twórców górskokalwaryjskiego ruchu oporu. Spośród mieszkańców, którzy znaleźli się za drutami, przeżyło dwóch.
TAKŻE ŻOŁNIERZ
Sylwester Wojdanowski urodził się 30 grudnia 1887 roku w Izdebkach na Podkarpaciu (zabór austriacki), jako syn Andrzeja oraz Tekli z domu Owsiany. Ukończył szkołę ludową w pobliskim Brzozowie; wiadomo, że uczęszczał później do seminarium nauczycielskiego w Rzeszowie. Wiemy także, iż był żołnierzem armii austro-węgierskiej.
W Górze Kalwarii mieszkał przy ul. 3 Maja 4. Pracował w naszym mieście jako urzędnik: był komisarzem kontroli skarbowej, po czym prowadził Biuro Pisania Podań. Zachowało się wspomnienie dotyczącego jego… włosów. Były tak gęste, że Sylwester musiał czesać się metalowym grzebieniem, inne się łamały.
Poślubił Rozalię z domu Jarosz, która zmarła przedwcześnie w 1923 roku i spoczywa na cmentarzu parafialnym w Górze Kalwarii (przy głównej alei za bramą wschodnią). Urodziła się im dwójka dzieci: Józefa Maria zwana Ziutą (ur. 1919) oraz Kazimierz (1921). Następnie, w 1924 lub 1925 r., Sylwester Wojdanowski ożenił się z Janiną z domu Zambrzycką z Góry Kalwarii. To małżeństwo także dochowało się dwojga potomków: Karola (ur. 1925) oraz Melanii (1926).
Nazwisko urzędnika figuruje na dwóch tablicach w Górze Kalwarii upamiętniających lokalne ofiary II wojny światowej: w kościele przy ul. ks. Sajny 2 (pod chórem) oraz na fasadzie budynku przy ul. ks. Sajny 4.
Osoby posiadające informacje na temat Sylwestra Wojdanowskiego czy rodzin Wojdanowskich, Jaroszów, Zambrzyckich, Rajtarów (panieńskie nazwisko matki Rozalii Wojdanowskiej) prosimy o kontakt z Urzędem Miasta i Gminy Góra Kalwaria: tel. 22 484 33 52. Przekażemy je prawnuczce bohatera artykułu, Izabeli Wojdanowskiej, której bardzo dziękujemy za przybliżenie jego losów. Będzie ona też wdzięczna za spostrzeżenia odnośnie do archiwalnych zdjęć, które publikujemy (niektóre wykonano w naszym mieście).
Robert Korczak
zdjęcia: archiwum Izabeli Wojdanowskiej
Wyświetlono: 946